7/31/2016

Kosmetyki, które zużyłam w lipcu

Kolejny miesiąc dobiegł do końca.
Patrząc na ogrom zużyć postanowiłam szybko zrobić posta, żebym mogła pozbyć się pustych opakowań i zrobić miejsce nowościom :-)
Tradycyjnie wszystkie recenzje zostaną podlinkowane w nazwie produktu.


Paul Mitchell Ultimate Color Repair Shampoo – fantastyczny szampon, który ładnie domywał i pielęgnował włosy. Cena może i zaporowa, ale ta butelka starczyła mi na ponad 3 miesiące używania co drugi dzień, więc jest bardzo wydajny.
La Roche Posay Effaclar -żel do mycia twarzy dla cer problematycznych. Jak zawsze niezawodny zwłaszcza o tej porze roku.
Ziaja Mintperfect Sensitiv – pasta do zębów bez fluoru. Jeśli temat Was interesuje mogę opisać nowinkę, którą obecnie używam.
Tony Moly Latte Art Milk-Cacao – maseczka kakaowa. Fajna, ale nie zamierzam ponawiać zakupu.


Bielenda Antybakteryjny Tonik – bardzo fajny produkt. Ogromna butla. Myślałam, że nigdy się nie skończy.
Batiste Dry Shampoo – suchy szampon dla brunetek. Mój ulubiony i jak na razie żaden produkt mu nie zagraża.
Le Petit Marseillais – zapach mandarynka i limonka rewelacyjnie pobudzał na cały dzień. Pewnie jeszcze kiedyś się spotkamy.


Nivea Invisible – antyperspirant. Taki awaryjny produkt, jeśli nie mamy pod ręką ulubionego dezodorantu.
Rexona Shower Clean – antyperspirant. Bardzo go polubiłam za działanie, zapach i już mam w łazience kolejną sztukę.
Dove Mydło w płynie – pomimo że pisze na opakowaniu, że jest do rąk ja używam do mycia ciała. Delikatny, pachnący, doskonale nawilża ciało. Nowy ulubieniec.


Mac Prep&Prime SPF50 – z ogromnym smutkiem wydłubałam resztki tego wspaniałego kosmetyku.
Dr Irena Eris Tokyo Lift – krem na noc. Bardzo dobry, ładnie nawilżał i pielęgnował skórę.
Pharmaceris Krem Wybielający SPF50 – bardzo dobry filtr, gdyby nie to, że mam już inne kosmetyki tego typu, kupiłabym go na resztę ciepłych miesięcy.
Yonelle Biofusion serum z witaminąC. Skończyłam, zużyłam. Pewnie kiedyś jeszcze się spotkamy.
Shiseido The Skincare – nawilżający lotion na noc. Ładnie nawilżał, ale był odrobinę zbyt tłustawy.
Clinique Even Better SPF45 filtr dla cer ze skłonnościami do przebarwień. Fajny był.
Laura Mercier Silk Creme Oil free – po raz kolejny przekonałam się, że podkłady oil free tej marki nie nadają się dla mojej cery.


Artdeco Fixing Powder - puder utrwalający makijaż i zmiękczający rysy twarzy. Jak do tej pory najlepszy jakiego miałam okazję używać. Pomimo, iż teraz używam drogiego zamiennika, stwierdzam, że w porównaniu do Artdeco nie jest wart swojej ceny.
Provoke Extreme Volume Mascara - ten tusz był świetny jak był świeży. Po 3 miesiącach używania grudkuje i osypuje się w ciągu dnia. Szkoda, bo myślałam, że znalazłam fajny tusz w rozsądnej cenie.
Kobo Puder do konturowania – kupiłam nieodpowiedni kolor, ale zużyłam. Chwilowo nie zamierzam kupować kolejnego pudru tej marki.
Inglot puder do konturowania 505 – idealny kosmetyk. Ładnie trzyma się na twarzy cały dzień. Fantastyczny kolor, który daje idealny kontur. Do zobaczenia niedługo :-)
Mac Brule – po wielu latach w końcu dobiłam denka. Świetne, cielisty kolor, ale mam odpowiednik z Inglota, który doskonale zastępuję swoje MACowe rodzeństwo.

I to tyle, albo aż tyle. Jestem z siebie w tym miesiącu dumna.
A jak Wasze zużycia?